Wykonanie strony | The Best Projects

S.01 E.12 PRZEMOC W ZWIĄZKU - Podcast do przeczytania
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI

Podcast do przeczytania

15 sierpnia 2023

S.01 E.12 PRZEMOC W ZWIĄZKU

Opis

 

Przemoc często pojawia się w związkach, które przeżywają kryzys. Często zaczyna się od przemocy psychicznej, która może ukrywać się pod pozorami troski. Przemoc emocjonalna natomiast bywa tłumaczona porywczością zakochanego partnera lub –gorzej – naszym własnym wyimaginowanym przewinieniem. Dajemy się wówczas zwieść obietnicom poprawy i w nadziei na lepsze, nie podejmujemy żadnych działań. Albo inaczej: z czasem coraz bardziej słabnąc, w końcu się jej poddajemy, stając się współuzależnionymi. To bardzo częsta dynamika przemocy. Musimy zdawać sobie sprawę, że nieuchwycona w porę i nieukrócona przemoc psychiczna w związku, może być tragiczna w skutkach. Niesie też za sobą bardzo wiele obciążeń. 

 

Każda przemoc, jakiej doświadczamy, jest brzemienna w skutki. Długotrwała może prowadzić do wystąpienia depresji, zespołu stresu pourazowego, stanów lękowych, a w skrajnych przypadkach nawet do podejmowania przez ofiarę prób samobójczych. Tak trudno jest poradzić sobie często ofierze z przemocą w związku. 

 

Częściej przemocy w związku doświadczają kobiety. Wiele z nich, w obawie przed stygmatyzacją lub eskalacją przemocy, nie zgłasza jej na policję i nie jest w stanie zawalczyć o siebie, by przerwać schemat cierpienia w związku.

 


 

 

Co jest przemocą w relacji partnerskiej? I kiedy mówimy o przemocy?

 

Przemocą jest przekroczenie granic. I o przemocy mówimy przede wszystkim wtedy, gdy robimy coś wiedząc, że druga strona sobie tego nie życzy.

 

Używając słowa „przemoc” w odniesieniu do relacji partnerskiej, mamy często na myśli przemoc fizyczną, np. bicie, szarpanie. Przemoc może mieć jednak zupełnie inne oblicza. Czasami nie uświadamiamy sobie nawet, że zachowanie partner_ wobec nas jest przemocowym zachowaniem.

 

Tak, oczywiście. Np. inwigilacja w związku również jest przemocą. Śledzenie partnera, nadmierne kontrolowanie – telefonu, ale też jego poczynań. Zarządzanie, kastrowanie.

 

Co masz na myśli, mówiąc „kastrowanie”?

 

Mówienie np.: „Ty się nie nadajesz do wychowywania dzieci”, „Fatalnie gotujesz, ty się nie nadajesz do tego”, „Nie znasz się na tym”. To są oceny, które również są przemocą.

 

A dlaczego ludzie tak postępują? Co zyskują, zachowując się w ten sposób wobec partnera?

 

Poczucie władzy. Zarządzają wtedy drugą stroną, czyli jest to związek, w którym tylko jedna osoba podejmuje decyzje.

 

Na wszystkich płaszczyznach?

 

Tak, od ekonomicznej po emocjonalną czy seksualną.

 

Czy tak zachowują się wyłącznie osoby, które mają niskie poczucie własnej wartości? W ten sposób wyrównują sobie ten deficyt?

 

Zarówno osoba, która jest sprawcą przemocy, jak i ta, która jest jej ofiarą, nie mają poczucia własnej wartości. Bardzo często jest ono zaniżone. Z tym, że u osoby, która jest zarządzająca i sprawcza to poczucie własnej wartości zostaje podniesione  właśnie poprzez zarządzanie, inwigilowanie. Często też przez taką dużą presję: „masz zrobić to teraz, natychmiast”. A osoba, która wchodzi w rolę ofiary przyjmuje postawę służalczą, wyuczonej bezradności; takiej emocjonalności, że widzimy rzeczywistość w barwach czarno-białych. To również jest duża przemoc emocjonalna, która później rozgrywa się w związku.

 

I jest wynikiem tych zachowań?

 

Niekoniecznie. Bardzo często takie zachowania w relacjach wynikają z obserwacji zachowań własnych rodziców. I też bardzo często, jeżeli w naszym rodzinnym domu była jakakolwiek przemoc, to my również jesteśmy jej ofiarami. Czyli możemy w naszym związku pójść w kierunku bycia sprawcą przemocy albo wejść w rolę ofiary.

 

Od czego zależy, którą z tych ról przyjmiemy?

 

Od tego, z kim w dzieciństwie się utożsamialiśmy. Jeżeli żal nam było mamy, a baliśmy się ojca, jest duże prawdopodobieństwo, że gdy nasz partner jest do niego podobny, wejdziemy w rolę naszej mamy. Odtworzymy tym samym schemat relacji pomiędzy naszymi rodzicami. Pamiętajmy, że jest coś takiego jak koło przemocy. Stereotypowo mężczyzna jest przemocowy wobec swojej kobiety, kobieta jest przemocowa wobec swoich dzieci, a dziecko jest przemocowe wobec rówieśników albo zwierząt. I to się samo tak napędza.

 

W jaki sposób można to przerwać?

 

Bardzo często przerywa to jedna z osób, ze współpartnerów. Jeżeli jednak tej przemocy towarzyszy również uzależnienie, co często idzie w parze, dużo trudniej wszystko zatrzymać.

 

Czyli tylko osoba z zewnątrz może to zrobić?

 

Często tak. Często dzieci, które nie radzą sobie z emocjami, np. z agresją, bo mają różnego rodzaju deficyty emocjonalne. Często szkoła zauważa i nazywa tę sytuację, dzięki czemu sprawca przemocy, uświadamiając sobie konsekwencje swojego zachowania, zaczyna nad sobą pracować. Zdarza się, że jedno z partnerów mówi sobie „dosyć” i albo poszukuje sobie kogoś dodatkowego – mam na myśli kochanka/kochankę – albo decyduje się na odejście. To ostatnie rozwiązanie jest jednak bardzo trudne, ponieważ pomiędzy sprawcą a ofiarą jest taka niepisana „umowa” – nie są w stanie funkcjonować w innych relacjach, dopóki nie przepracują swoich deficytów, bardzo często z wczesnego dzieciństwa.

 

Czyli tak naprawdę można mówić o rozpadzie tej relacji. A jednak, mimo tego rozpadu i braku bliskości, ci partnerzy cały czas są ze sobą. Wydają się skazani na siebie.

 

Ofiary przemocy mają tendencję do idealizowania sprawców przemocy. Ci z kolei z nikim nie będą mieli takiego poczucia bezpieczeństwa jak z tą ofiarą, z którą żyją tyle lat i która na wszystko im pozwala.

 

A dlaczego idealizujemy sprawcę przemocy?

 

Jeżeli taki był nasz tata, a przeżyłyśmy i mamy poczucie wdzięczności wobec niego – oczywiście jest to zaburzenie – później wiążemy się z mężczyzną, który również posiada pewne cechy uaktywniające nam nasze traumy z dzieciństwa. Nasze zachowanie pozostaje więc takie samo jak wtedy, gdy byłyśmy dziećmi. Niczego sobie nie uświadamiamy, nie mamy żadnego wglądu. Tak samo jak funkcjonowałyśmy wtedy, funkcjonujemy teraz. Wtedy widziałyśmy rodzinę, która składa się z czarno-białych komunikatów, w której wszystko jest dobre albo złe, np.: ja robię dobrze, ty robisz źle; w której było bardzo dużo ocen, inwigilacji, przemoc ekonomiczna i ofiarą była nasza mama, wyobrażamy sobie, że każda kobieta ma tak samo. Niezależnie, czy mamy do czynienia z kobietami wykształconymi czy niewykształconymi – żadna nie zna innego rodzaju relacji z mężczyzną, dlatego tylko taką są w stanie stworzyć.

 

Czyli ten schemat przemocowej relacji nie dotyczy wyłącznie par ze środowisk mniej wykształconych? Po prostu w tych środowiskach jest bardziej widoczny?

 

To są zupełnie różne rodzaje komunikatu. W jednym przypadku mamy inwektywy, w drugim – komunikaty intelektualne, które są oczywiście niezwykle seksistowskie i przekraczają nasze granice.

 

I odbierają nam poczucie własnej wartości, często godności. Na zewnątrz może się wydawać, że para super fajnie funkcjonuje, natomiast w domu, za zamkniętymi drzwiami dochodzi często do tragicznych sytuacji.

 

Jak najbardziej. W wielu domach jest też taka gra, że na zewnątrz udajemy cudownie ze sobą będącą parę, a zamykamy drzwi i zaczyna się dziać. Ciekawe jest to, co powiedziałaś: że ten partner/partnerka odbiera nam poczucie własnej wartości. Tego nie można zrobić, jeżeli wcześniej nie odebrali nam go rodzice. Jeżeli jako dziecko nie mieliśmy poczucia własnej wartości i w dorosłym życiu wiążemy się z przemocową osobą, nie jesteśmy w stanie o siebie zawalczyć, ponieważ już na starcie tego poczucia własnej wartości nie mamy.

 

A jak będzie zachowywać się osoba, która wychowywała się w bezpiecznym domu, gdy znajdzie się w przemocowym partnerskim związku?

 

Odejdzie. Bardzo szybko. Nie wiem, czy pozwoli na pierwszy incydent przemocy.

Albo po pierwszym incydencie założy niebieską kartę, albo spakuje się i odejdzie. Ale zazwyczaj wymierzy też sprawiedliwość. To znaczy nie odejdzie nigdy w ukryciu i ciszy, jak robi to osoba, która nie ma poczucia własnej wartości i nie ma również godności, żeby zawalczyć o siebie.

 

Trzeba mieć w sobie bardzo dużo siły, żeby zawalczyć o siebie i odejść z takiej relacji.

 

Trzeba też to widzieć już wcześniej, w swoim dzieciństwie – że mama walczyła o siebie, walczyła o dzieci. I wtedy my też potrafimy to zrobić. Albo że ojciec walczył o siebie, walczył o dzieci. Wtedy jesteśmy w stanie również pokazać to własnym dzieciom, podać dalej.

 

Mówiąc o przemocy w relacji partnerskiej, oprócz tego, że przychodzi nam w pierwszej kolejności na myśl przemoc fizyczna i agresja fizyczna, przychodzi nam też na myśl przemoc mężczyzn wobec kobiet. Tymczasem równie często chyba zdarza się odwrotnie, że to kobieta stosuje przemoc wobec mężczyzny. Kiedy dochodzi do takiej sytuacji, gdy osobą przemocową jest kobieta, wykazując takie męskie, agresywne cechy?

 

Agresja nie ma płci. Uważam, że jeżeli widziała w rodzinnym domu, że matka przekraczała granice ojca, bardzo często będzie robiła to samo. Jeżeli widziała przemoc ojca wobec matki, nie chciała stać się ofiarą i trochę stała się nim. Tak że nie możemy mówić o płci przemocy.

 

Nie miałam na myśli tego, że agresja ma płeć. Lecz to, że w takim społecznym odbiorze jest proste skojarzenie: agresja, przemoc kojarzone są z pierwiastkiem męskim. Kobiety natomiast są utożsamiane z miękkością, emocjonalnością. Tak jesteśmy wychowywani i do takich ról przygotowywani.

 

Często tak, natomiast moim zdaniem to jest zaburzające. Dziewczynki też mają prawo wyrażać złość, a chłopcy – delikatność.

 

Dziewczynki – kopać piłkę, a chłopcy płakać.

 

Oczywiście, i szyć, i robić na drutach. W tym nie ma nic ujmującego. Natomiast rzeczywiście stereotypowo jest tak to dzielone. Z przemocą kobiet wobec mężczyzn spotykam się bardzo często i mam poczucie, że jest ona trochę inna niż przemoc mężczyzn wobec kobiet.

 

Czym się różni?

 

Jest dużo bardziej ukryta, nie do końca bezpośrednia. Oczywiście wiąże się z poniżaniem, ocenianiem. Często też z manipulowaniem, emocjonalnym szantażem.

 

Jak taka kobieta będzie się zachowywała? Będzie np. publicznie swojego męża czy partnera poniżać?

 

Może tak być, że publicznie. Może też wyśmiewać się z niego przy dzieciach, przy jego rodzicach, przy swoich rodzicach, przy swoich koleżankach. Może tak zachowywać się w zaciszu domowym. Porównywać go do swoich kolegów z pracy, poniżać go, że mało zarabia, jest otyły, chory, stary, że do niczego się nie nadaje. Bardzo często świadkami tego są dzieci i też uczą się tych wzorców zachowań. Ważne jest, aby to w miarę szybko zatrzymać. Oczywiście przemoc emocjonalna jest praktycznie nie do zatrzymania, jeżeli nie uświadomią jej sobie osoby współbędące w tym układzie przemocowym – że krzywdzą się. Ponieważ jest ona często niewidoczna, ludzie nie do końca na nią reagują. Tym, na co już reagujemy – i bardzo się z tego cieszę – jest przemoc fizyczna.

 

A jak jest z przemocą ekonomiczną?

 

Też występuje z jednej i z drugiej strony. Zarówno kobiety są przemocowe ekonomicznie wobec mężczyzn, jak i mężczyźni wobec kobiet. Oczywiście, w społecznym odbiorze nadal uważa się, że to mężczyzna powinien zarabiać więcej i zazwyczaj, gdy dochodzi do przemocy ekonomicznej, jej sprawcą jest mężczyzna. Ale absolutnie nie jest to prawdziwe. Mamy teraz takie czasy, że kobiety zarabiają tyle samo co mężczyźni, a niekiedy więcej i też bardzo często – oczywiście, gdy takie wzorce wyniosły z domu, nie radzą sobie z bezradnością, z poczuciem własnej wartości, które mają labilne lub go nie posiadają – są przemocowe wobec mężczyzn w tym aspekcie. Mają dużo większe oczekiwania niż możliwości, oczywiście wszystko jest okraszone oceną. Pamiętajmy: zupełnie inna przemoc, inny rodzaj słów jest w domu, który jest bezpośrednim domem, a zupełnie inny rodzaj słów jest w domu, gdzie jest wysoki poziom intelektualny.

 

Można powiedzieć, że taka bardziej finezyjna, wyrafinowana forma przemocy?

 

Tak, bardzo często ukryta, niestety, w podwójnym komunikacie. Np.: „jesteś taki dla mnie dobry, a w ogóle nie zarabiasz, nie szanujesz mnie”. Tego rodzaju podwójny komunikat może zaburzać relację. Trudno jest się w nim też obronić, ponieważ z jednej strony zostało w nim użyte słowo wspierające, a z drugiej kontekst jest bardzo niszczący i bardzo poniżający.

 

Jak sobie radzić w takiej sytuacji, gdy dzielimy życie z partner_, któr_ w ten sposób nas traktuje?

 

Kiedy jesteśmy w takim związku nieco dłużej, czyli gdy to nie jest pierwszy miesiąc, gdy doświadczamy przemocy… W pierwszym miesiącu zawsze związane jest to z dużym szokiem – nie rozumiemy, o co chodzi, bo jesteśmy przekonani, że mamy dobrą relację; często też ją wtedy idealizujemy. Kiedy więc słyszymy takie komunikaty albo zaczynamy doświadczać przemocy fizycznej, pojawia się niedowierzanie. Trwa ono jakiś czas, a po nim następuje osłabienie: obniżony nastrój, bardzo często stany depresyjne, lękowe, które rzutują na naszą pracę, na nasze funkcjonowanie w domu, na rodzinę, dzieci. I to jest sygnał, że należy coś w tej relacji zmienić.

 

Czyli nabieramy takiej trochę bierności?

 

Bezradności często, tak. Jeżeli jest to wyuczona bezradność, to wchodzimy w schemat z dzieciństwa. Ale jeżeli czujemy, że to nie do końca jest nasze, czyli jest dla nas nieznanym dotąd zachowaniem, to ten moment początkowy, gdy zauważamy, że coś nam nie pasuje, jest bardzo ważny. Musimy wtedy porozmawiać z partnerem (albo sami ze sobą) – powiedzieć: „ja się na to nie godzę, muszę pójść na psychoterapię, muszę coś zrobić”. Jeżeli bowiem zostaniemy w tej bezradności, to po miesiącu, dwóch, czy trzech sytuacja będzie eskalowała; po sześciu miesiącach będzie już bardzo trudna do naprawienia, a po roku stanie się normą.

 

A po kilkunastu latach?

 

To będzie już, moim zdaniem, etap zamarcia w nas tej woli ratowania siebie; nigdy już później możemy jej w sobie nie odkryć. Jedynie może poprzez różnego rodzaju choroby psychosomatyczne lub gdy pojawią się trudności z dziećmi. Albo poprzez pojawianie się myśli w rodzaju: „gdybym miała lepsze życie/gdybym miał lepsze relacje z żoną to nie byłoby tylu nieszczęść po drodze”. Często dzieci są też delegatem rodziny i pokazują to, co jest ukryte w relacji.

 

Czy my w naszych dzieciach możemy przejrzeć jak w lustrze?

 

One w nas w też, ale oczywiście dzięki temu, że są delegatem rodziny, pokazują wszelkie dysfunkcje, które w niej istnieją.

 

Jeżeli dochodzi do przemocy za zamkniętymi drzwiami, która niekoniecznie jest przemocą fizyczną, ale emocjonalną, której na pierwszy rzut oka nie widać, po zachowaniu dzieci bardzo często można poznać, że coś złego dzieje się w tym związku?

 

Bardzo często tak. Dzieci w nieświadomy sposób wchodzą wtedy w rolę, która pokazuje to, co się dzieje w domu. Jeżeli np. mamy trzylatka, to częściej będzie on przekraczał granice niż wskazuje na to norma wiekowa.

 

W jaki sposób będzie się zachowywał?

 

Bardzo często będzie bił dzieci albo bił tylko dziewczynki. Jeżeli bije dzieci, możemy rozważać, że taki ma temperament albo może być nie do końca empatycznie traktowany przez opiekunów. Natomiast jeżeli bije tylko dziewczynki albo gryzie dziewczynki, albo wyśmiewa dziewczynki – gdy jest to chłopiec, oczywiście – albo zanieczyszcza się, gdy proces ten już dawno był zakończony, i nie reaguje na komunikat, nie potrafi zatrzymywać swojej złości w ramach funkcjonowania w życiu społecznym, wówczas bardzo często jest to oznaką, że coś dzieje się między rodzicami.

 

Czyli osoby obce powinny natychmiast zwrócić na to uwagę, bo to jest czerwona flaga?

 

Tak, i porozmawiać zarówno z mamą, jak i z tatą, a nie wyłącznie z jednym rodzicem. Zapytać: „czy u państwa wszystko jest w porządku?” Ja wiem, że to jest, oczywiście, bardzo trudne pytanie i ani w szkołach, ani w przedszkolach nauczyciele rzadko w ten sposób reagują, bo nie chcą przekraczać granic rodziców. Uważam jednak, że jest to niezbędne, bo pozwala tę przemoc jak najszybciej odkryć.

 

Można powiedzieć, że obojętność sprzyja przemocy.

 

Bardzo często, tak. Dla mnie obojętność jest współodpowiedzialnością, czyli widzimy coś, czujemy coś i nie angażujemy się z jakiegoś powodu – bo się boimy, bo nie wypada, bo jesteśmy inaczej wychowani, a może przekroczymy granice? I mamy różnego rodzaju intelektualne komunikaty, a nasze ciało, nasze emocje, nasza intuicja  podpowiadają nam, że w tym domu coś się dzieje. Albo z naszą koleżanką z pracy coś się dzieje, albo z naszym kolegą – zauważamy, że nie cieszy się życiem jak dotychczas, ale nie pytamy dlaczego.

 

A jeżeli np. mężczyzna był ofiarą przemocy i udało mu się wyjść z tej relacji, to czy kolejna, którą zbuduje będzie całkowicie odmienna?

 

Pytanie: jak mu się udało? Jeżeli odkrył swoje zależności, swoje relacje z rodzicami, swoją osobowość, swoje mechanizmy obronne, swoje obciążenia, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że kolejna relacja będzie zdrowsza.

 

A czy wiek partnerów ma wpływ na przemocowość w relacji czy nie? Chodzi mi o taką sytuację, gdy np. partnerka jest dużo młodsza od partnera, bo wydaje mi się, że taki układ sprzyja pojawieniu się przemocy.

 

Ale niekoniecznie w takich związkach występuje przemoc. Bywa dysproporcja.

 

No właśnie, dysproporcja, która sprzyja pojawieniu się przemocy chociażby ekonomicznej.

 

Sprzyja na pewno polaryzacji partnerów. Pochodzą z różnych środowisk, często z różnych pokoleń – to, co on przeżył, ona dopiero przeżywa. Tutaj jest bardzo duże ryzyko przemocy nie tyle ekonomicznej, co emocjonalnej: „co ty wiesz o życiu? jesteś za młoda”. To jest komunikat, który nie powinien się pojawiać wtedy w parze.

 

A w odwrotnej relacji, kiedy partner jest młodszy, a partnerka starsza?

 

Analogicznie. Wszystko zależy od tego, na czym ta relacja jest zbudowana: czy na uczuciu, czy na więzi, czy na potrzebie bycia blisko z kimś bezpiecznym, z kimś, kto nigdy nie odejdzie?

 

A osoby skłonne do stosowania przemocy wobec partnera – wszystko jedno, czy jest to mężczyzna czy kobieta – jakie mają doświadczenia z dzieciństwa? Jakie miały relacje z rodzicami? Jaki styl przywiązania je z nimi łączył?

 

Zdezorganizowany bądź lękowy. Bardzo często widziały przemoc między rodzicami. bądź doświadczyły jej na sobie. Albo były bite, albo oceniane, albo nie szanowano ich kobiecości czy męskości, która rodzi się w dzieciach. Absolutnie jest to bardzo ważny aspekt, na który należy zwrócić uwagę. Bardzo często też nie miały więzi z rodzicami i pojawiał się syndrom proszenia się o kontakt i bycia cały czas w takiej relacji zależnej. Nie są w stanie rozwinąć swojego potencjału. Nie są w stanie być blisko takimi, jakie są, tylko cały czas muszą być dla innych. I bardzo często wychodzą z tak niskim poczuciem własnej wartości, z takimi obrazami z przeszłości, z takimi doświadczeniami własnymi – cielesnymi, emocjonalnymi – że analogicznie tworzą bardzo podobne relacje.

 

A czy przemoc można uznać za sposób pewnego wyrównania sobie tych wszystkich deficytów z dzieciństwa?

 

Wtedy są to bardzo poważne zaburzenia. Jeżeli ktoś był bity i bije to mamy do czynienia z psychopatologią. Tego nie można wyrównać – biła mnie mama, to będę biła swoją córkę?

 

Mnie chodzi o sam mechanizm. Czy zastosowanie go w dorosłym życiu wobec partnera jest takim głęboko podświadomym sposobem na wyrównanie tych deficytów z dzieciństwa?

 

Tak, jest to głęboko nieświadomy proces. Oczywiście bardzo niewiele empatii u tej osoby, bardzo niska refleksyjność i bardzo głęboko psychopatologia. Jeżeli nie jest ona w stanie się zatrzymać i kontynuuje dzieciństwo, niszcząc drugiego człowieka, często są to zachowania będące objawem zaburzeń osobowości. Takie osoby nie trafiają na psychoterapię

 

A czy taki człowiek jest możliwy w ogóle do naprawienia, mówiąc kolokwialnie?

 

Tylko i wyłącznie wtedy, gdy zobaczy, że jest w nim to, co było w jego ojcu i w jego matce.

 

Ale te osoby nie są zwykle skłonne do refleksji?

 

Zależy które. Te, które w sposób nieświadomy tak się zachowują, raczej nie. Natomiast każdy ma swoje granice, ja w to głęboko wierzę. Czasami granicą jest choroba, czasami śmierć kogoś bliskiego, czasami wypadek, zwolnienie z pracy – różnego rodzaju momentów granicznych doświadczamy w życiu. Takich momentów zwrotnych, które mogą obudzić chociaż gram empatii. Wtedy jest duża szansa, że zobaczymy, w jakiej relacji żyjemy, kim jesteśmy w tym kontakcie – i możemy albo uciec, albo zatrzymać to, co w sobie mamy, czyli to, co nas wyniszcza, niszcząc innych.

 

Czego brakuje w związku partnerskim, w którym dochodzi do przemocy? Wspominałaś o empatii – jej nie ma ewidentnie. Jakich jeszcze emocji brakuje? Wiem, że nie ma rozgraniczenia na emocje złe i dobre, ale używając takiego kolokwialnego określenia, te „złe” emocje – czyli agresja, poniżanie, złość – one się pojawiają.

 

Bardzo często nie ma współczucia, nie ma poczucia żalu nad sobą i nad partnerem. Bardzo często nie ma wyrażania smutku – tzn. osoba, która jest ofiarą przemocy, jest cały czas smutna, ale nie przeżywa tego smutku, tylko jest w nim zamrożona.

 

Co to znaczy być zamrożonym w smutku?

 

To znaczy uważać, że tak musi być. To jest też często związane z bezradnością – nikt mnie nie uratuje, muszę tutaj pozostać, nie znam innej relacji. Bardzo często potrzebny jest wtedy wstrząs zewnętrzny, żeby móc wydobyć tę osobę, która jest uwięziona w tej roli często traumy transgeneracyjnej: z babci na mamę, z mamy na tę osobę, z tej osoby na córkę czy syna itd. Tak samo jest ze sprawcą przemocy – on nie przeżywa złości, tylko jest cały czas zły, agresywny; też nie widzi, gdzie ta agresja się kończy, a gdzie zaczyna. Czyli paradoksalnie, gdy był czy była małym dzieckiem, też musiał_ czuć i widzieć tylko i wyłącznie agresję ze strony swoich opiekunów. Żadnych innych emocji, które budowały osobowość. I z tym wyrastamy, w tym żyjemy i to, niestety, przekazujemy dalej.

 

Jest takie popularne powiedzenie, że dziecko jest jak walizka – wyjmuje się z niej to, co się do niej włoży.

 

Tak, bardzo często tak to właśnie wygląda.