Wykonanie strony | The Best Projects

S.01 E.09 DLACZEGO WYBRAŁXM CIEBIE? - Podcast do przeczytania
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI

Podcast do przeczytania

25 lipca 2023

S.01 E.09 DLACZEGO WYBRAŁXM CIEBIE?

Opis

 

Miłość jest relacją opartą na więzi emocjonalnej i bezpiecznym poczuciu przynależności. Przyczyną trudności w bliskich relacjach bardzo często jest styl przywiązania, który kształtuje się w dzieciństwie – w relacji z naszymi opiekunami. To on determinuje w życiu dorosłym sposób budowania przez nas więzi. Niezwykle ważne jest więc, aby uświadomić sobie, jaki styl przywiązania występuje w naszym związku. Najczęstszym problemem w parach, wynikającym z typu więzi, jest trudność w odnalezieniu równowagi pomiędzy bliskością a autonomią. Warto więc mieć świadomość, co ułatwia budowanie trwałych, satysfakcjonujących relacji i co zapobiega ich rozpadowi.

 


 

Styl więzi, jaki tworzymy z naszymi opiekunami we wczesnym dzieciństwie ma wpływ na to, w jaki sposób budujemy relacje w życiu dorosłym. Kogo wybieramy na męża/żonę, partnera/partnerkę. I czy trafiamy szczęśliwie czy nieszczęśliwie z naszymi wyborami. Jak to się dzieje i od czego to zależy, że niektóre pary żyją w bezpiecznej, spełnionej, dojrzałej relacji, a są takie, które mają z tym problem?

 

Jak powiedziałaś, gdy zakochujemy się i tworzymy relację, to niezwykle ważny jest wybór partnera. I bardzo często wybieramy taką osobę, z którą jesteśmy w stanie zbudować bezpieczną więź. Bezpieczna więź to znaczy, że: jesteśmy słuchani, akceptowani, spełniane są nasze potrzeby, okazywane są nam emocje, mamy wspólne pasje, zachwycamy się partnere_, i do tego mamy jeszcze udane życie seksualne. Oczywiście nie jest to taka rzecz, nad którą nie musimy pracować. Jeżeli w dzieciństwie zaspokajane są nasze potrzeby i nasz styl przywiązania  w relacji z mamą i z tatą jest stylem bezpiecznym, to dużo łatwiej nawiązujemy podobne relacje z wybranym partner_ w życiu dorosłym. Taki bowiem rodzaj relacji znamy.

 

Na czym polega bezpieczna relacja z opiekunami pierwotnymi, z mamą i tatą?

 

Na tym, że od wczesnego dzieciństwa rodzice reagują na nasze potrzeby. Że są spełniane nasze oczekiwania, zaspokajane nasze emocje – że np. nikt nas nie zostawia w ciemnym pokoju, abyśmy mogli się wypłakać. Że jest duża dbałość o nasze relacje z rówieśnikami, że nasze zdanie jest ważne. Że są nam okazywane emocje, zaspokajane nasze potrzeby, jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa.

 

Czy poczucie bezpieczeństwa jest jednym z najważniejszych elementów?

 

Poczucie bezpieczeństwa tworzy bezpieczną więź. A samo poczucie bezpieczeństwa tworzą: uczucia, emocje, szeroko pojęte bycie w kontakcie, czyli obecność i uważność.

 

Jeśli zostaliśmy więc wychowani w takiej rodzinie i w ten właśnie sposób, to w życiu dorosłym też będziemy budowali związki złożone z takich elementów?

 

I będziemy też w ten sposób wybierać partnera, który jest nam bliski, a nie takiego, o którego będziemy musieli walczyć, zabiegać, ratować go lub unikać, albo bać się. W tym stylu przywiązania niezwykle ważna jest też ochrona. Kiedy dziecko jest chronione przez rodzica, czuje jego obecność, uważność i wiele emocji wspierających, więc nabywa tego wszystkiego i ma w sobie później dużo empatii. Bo w takich wartościach zostało wychowane.

 

Czyli gdy dziecko dostaje wszystko to od rodziców bezwarunkowo, w ten sam sposób będzie w przyszłości dostawało też od swojego partnera? Czy będzie dawało?

 

Nie, nie. Jeżeli będzie w związku bezwarunkowo dostawało to będzie oznaczało, że nadal pozostaje dzieckiem.

 

To znaczy, że nie dojrzeje, że cały czas będzie jak dziecko?

 

To jest bardzo ważne: rodzic kocha dziecko bezwarunkowo, natomiast dziecko rodzica – warunkowo. I to dziecko kochane bezwarunkowo, doświadcza różnego rodzaju emocji wspierających jego rozwój i poczucie własnej wartości. Dzięki temu będzie dokonywało w życiu słusznych wyborów. Będzie w stanie zbudować relację partnerską.

 

Co to znaczy „słuszne wybory”? To są takie wybory, które nie szkodzą, nie zaburzają funkcjonowania?

 

Jeżeli będzie w związku dużo przemocy, takie dziecko odejdzie. Jeżeli w pracy będą przekraczane jego granice – odejdzie. Nie będzie miało pierwotnych lęków – przed odrzuceniem, bliskością. Nie będzie funkcjonowało w związkach i w relacjach, w których nie ma wymiany, czyli dawania i brania.

 

Ale będzie potrafiło i dawać, i brać?

 

Tak, ale w równomiernym kontakcie, tzn. nie będzie ani dawcą, ani biorcą. Bo jeżeli przełożymy styl przywiązania w dzieciństwie na styl przywiązania w związku, to nie jest tak, że dziecko, które dużo dostawało, w dorosłości będzie dużo dawało. Absolutnie nie. Dziecko, które dużo dostawało, będzie miało poczucie własnej wartości i dzięki temu będzie zdolne do tworzenia bardzo zrównoważonej relacji z partnerem. I będzie traktowało go tak samo jak ono było traktowane w dzieciństwie.

 

A jeżeli dziecko dużo dostawało w dzieciństwie, to czy w dorosłości jego oczekiwania pozostają na tym samym poziomie? Będzie dużo oczekiwało też od swojego partnera?

 

Dojrzewamy do pewnego momentu. Jeżeli dużo dostawaliśmy w dzieciństwie, nie musimy już, kiedy dojrzejemy, prosić ani wymagać, żeby nasz partner zaspokajał nasze marzenia i pragnienia. Żeby nas ogarnął w życiu. To, o czym mówisz, nie do końca jest bezpieczną więzią. Jeżeli oczekujemy od partnera, że będzie naszym tatą bądź naszą mamą, to prawdopodobnie mieliśmy z naszymi rodzicami unikający styl przywiązania.

 

Na czym on polega? Że rodzice byli nieobecni emocjonalnie?

 

Że byli nieobecni psychicznie, czyli albo nie okazywali emocji, albo nie potrafili nas wspierać. I w takiej sytuacji dziecko uczy się samo zaspokajać swoje potrzeby i swoje poczucie własnej wartości. Bardzo dużo też daje swoim rodzicom, jest takim nad wyraz nadopiekuńczym dzieckiem. Często następuje tutaj zamiana ról, czyli dziecko jest sparentyfikowane – córka staje się matką swojej matki bądź swojego ojca i opiekuje się nimi zarówno będąc dzieckiem, jak i w dorosłości.

 

Jak to się przekłada póżniej na tę relację w dorosłym życiu? Jakich partnerów wybiera córka takich rodziców?

 

Takich jak rodzice – niedojrzałych, którymi trzeba się opiekować. Którym trzeba zaspokoić wszelkie potrzeby. Nakarmić, zawieźć, przywieźć, zorganizować życie, zaspokoić seksualnie.

 

Powiedziałaś zaspokoić seksualnie?

 

Tak, również, ponieważ te potrzeby u takiej osoby będą nad wyraz duże. I taka dziewczynka czy taki chłopczyk będą w przyszłości kobietą czy mężczyzną bardzo dużo dającym. I bardzo z tego powodu samotn_. Bo osoba, która bardzo dużo daje jest niezwykle samotna w relacji. Bardzo często tworzy zależnościowe relacje, w których to ona rządzi poprzez to, że daje. Ale też nie jest w stanie być blisko jako partner. Za tym zachowaniem kryje się bardzo duży lęk przed bliskością i lęk przed odrzuceniem.

 

Jak sobie wtedy radzić?

 

Trzeba zatrzymać taką relację, powiedzieć: „nie chcę już tego robić”. Oczywiście, jeżeli sobie tylko to uświadomimy. Bo nie jest tak, że styl przywiązania jest determinantem na całe życie. W pewnym momencie dochodzimy do wniosku, że już nie możemy, że to, czego się nauczyliśmy, zdezaktualizowało się. Że inaczej musimy już budować nasze życie. Więc mówimy: „Nie jestem w stanie dłużej tak funkcjonować. Musimy coś z tym zrobić, musimy pójść do specjalisty, musisz bardziej się zaangażować. Nie jestem w stanie organizować całego życia. Nie jestem w stanie być dla ciebie mamą/tatą”. I takie relacje bardzo często kończą się albo dalszym rozwojem albo, niestety, rozstaniem.

 

Albo zdradą, o której rozmawiałyśmy.

 

Albo zdradą, ale jeśli do niej dochodzi to też zazwyczaj z podobnym partnerem. Nigdy z takim, który tworzy relację partnerską.

 

Czyli dopóki nie odbudujemy siebie i nie zmienimy swojego stylu przywiązania, bazując też na doświadczeniach, których nabywamy w ciągu życia, to będziemy na każdego kolejnego partnera czy partnerkę wybierali osoby o podobnych cechach osobowości?

 

Tak, bo nie znamy innych. To tak jakby ktoś nas karmił w dzieciństwie pysznym jedzeniem – wówczas żadne inne nie będzie nam smakowało. To jest bardzo dobra analogia do tego, w jakie relacje wchodzimy. Często w te, które znamy. I na początku wydają nam się fascynujące i myślimy: „Nie, on na pewno jest inny niż mój były mąż”.

 

A dlaczego jest tak, że na początku partner_ wydaje nam się fascynując_, a po jakimś czasie okazuje się, że jednak przypomina poprzedniego albo poprzednią?

 

Jeżeli mieliśmy bardzo dużo deficytów w dzieciństwie, uruchamia się w nas mechanizm obronny, którym jest idealizacja. Z tego powodu cały czas stawiamy siebie w gorszym świetle niż naszego partnera. I bardzo często te cechy, których nie mamy, a pragniemy mieć, przypisujemy jemu. On jednak też ich nie posiada. Dlatego w procesie zakochiwania się występuje duża idealizacja partnera. Po 3-6 miesiącach, a czasami wcześniej, zauważamy, że on jest zupełnie inny. Natomiast to nasze pragnienie bycia blisko, dawania i cały czas spełniania oczekiwań jak to miało miejsce w dzieciństwie, jest tak ogromne, że nie jesteśmy w stanie powiedzieć: „wystarczy, dosyć; nie chcę tego”.

 

Ale też myślę, że nie powinniśmy za nasze nieudane życie czy mało szczęśliwe życie, obarczać winą wyłącznie rodziców. Od nas też zależy, jak to życie poprowadzimy.

 

Jak najbardziej, zgadzam się. Natomiast styl przywiązania w dużym stopniu je determinuje. I oczywiście odpowiedzialność spoczywa na nas, ale powinna bardziej dotyczyć tego odcinka czasu – dlaczego ja sobie na to pozwoliłam? A nie – dlaczego ja w tym byłam?

 

Chodzi o spojrzenie w głąb siebie?

 

Tak, o to, że widziałam czerwone flagi i różnego rodzaju zachowania, które mi nie odpowiadają, ale je bagatelizowałam i w jakimś stopniu kolorowałam partnera.

 

Zdarzają się też takie sytuacje, że osoba wychowana w określony sposób, w dorosłym życiu zupełnie inaczej wychowuje własne dzieci. Nie robi niektórych rzeczy, jakich doświadczyła sama w dzieciństwie. Czy to oznacza rozwój albo duży krok w jego kierunku? Dużą samoświadomość?

 

Oczywiście, ta osoba musiała sobie po pierwsze – uświadomić, czego nie otrzymała. Nazwać to. Bo żeby móc dać dużo dziecku, trzeba to już posiadać w sobie. Ten proces jest rozwojem – uświadomienie sobie, co mam a czego nie mam; jaką relację tworzę z partnerem; co mi odpowiada, a co nie odpowiada. I dopiero wtedy możemy dać to dziecku, stawiając jednocześnie kres transgeneracyjnej przemocy relacyjnej. Ponieważ w stylach przywiązania: zdezorganizowanym, lękowym i unikającym nie ma przestrzeni na bycie dojrzałym. Nie ma też przestrzeni na okazywanie emocji i budowanie bezpiecznych relacji, więzi. W nich jest jedynie zaspokajanie cudzych potrzeb.

 

Też na naukę wyznaczania granic, prawda? Oraz, o czym też wcześniej rozmawiałyśmy, aby nie być wykorzystywanym w związku.

 

I żebyśmy w ogóle czuli, że te granice posiadamy. W zdezorganizowanym stylu przywiązania bardzo często jest tak, że rodzice nie posiadający własnych granic, ich posiadania nie uczą dziecka. Z tego powodu ma ono cały czas poczucie, że to ono musi wyznaczyć granice rodzicom

 

W jaki sposób może to robić?

 

Opiekując się nimi, cały czas zajmując się, dbając o emocje, sprawdzając poziom napięcia w relacji z nimi – rośnie napięcie to znaczy, że będzie awantura. Później w związku dynamika jest bardzo podobna.

To dziecko jest często nadaktywne, zaburzane podwójnymi komunikatami typu: „nie kochasz mamusi”; „chodź tu – odejdź”; „jestem samotna”; „jesteś taka sama jak matka”. Tego rodzaju komunikaty są bardzo zaburzające i później, często nieświadomie, te relacyjne traumy odtwarzamy w związkach.

 

Czy jeżeli nasz związek w pewnym stopniu będzie udany i szczęśliwy, to wychodząc ze zdezorganizowanego stylu przywiązania, będziemy prowokować w nim tego rodzaju sytuacje?

 

Nie jest możliwe zbudowanie dobrego związku, mając takie obciążenie. Ponieważ wychodząc z domu, w którym nie były zaspokajane nasze potrzeby, w którym nie było granic, w którym nikt nam nie mówił, że jesteśmy ważni i kochani, nie znajdziemy partnera, który będzie to robił. Absolutnie nie.

 

A jakiego partnera znajdziemy?

 

Bardzo często takiego jak nasi rodzice – na którego miłość musimy sobie zasłużyć. Trochę żebrać o bycie blisko; być bardzo oddanym, kochać bezwarunkowo za wszystko. Bardzo często wchodzimy wtedy w przemocowe relacje. Często z uzależnieniem w tle, z poniżaniem. Odtwarzamy bowiem w związku te komunikaty, których nauczyliśmy się w domu rodzinnym, słuchając, jak rozmawiali ze sobą rodzice. Bo te style przywiązania oznaczają, jak my widzimy naszych rodziców – jaki oni mają styl przywiązania między sobą, oraz jaki styl mama i tata tworzą z nami. Czyli to jest taka optyka patrzenia z trzech stron.

 

Jedyną szansą na uzdrowienie tych relacji partnerskich byłaby wtedy chyba terapia?

 

Jak najbardziej. Mam jednak wielu pacjentów, którzy zanim trafili na terapię, zaczęli sobie ten mechanizm uświadamiać – że to, co działo się w ich domu, było nieakceptowalne, że bardzo z tego powodu cierpieli i nie potrafili sobie z tym poradzić. W relacji zaczęli więc ten mechanizm uzdrawiać. Uświadomili sobie, że zachowanie partner_ jest takie samo jak mamy czy ojca. I to był pierwszy krok. Świadomość jest pierwszym krokiem. Kolejny bywa psychoterapia, czasami pomoc przyjaciół lub różnego rodzaju grup wsparcia.

 

Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, z czego wynikają nasze reakcje np. w takich codziennych sytuacjach w relacji z partner_. A wystarczy się zastanowić, trochę przeanalizować i dojdziemy do zaskakujących niekiedy wniosków. Że reakcje, które są niszczące dla nas czy dla partnera wynikają właśnie z tych wczesnych doświadczeń.

 

Bardzo często jest tak, że niedostępny partner, który nie okazuje emocji to jest ktoś, kto w dzieciństwie nie był przytulany, głaskany i komu nie szeptano cały czas do ucha: „kocham cię, osiągniesz wszystko”. Taka osoba nie słyszała tego rodzaju komunikatów i przypuszczam, że w ogóle mogła nie być nawet dotykana.

 

Nie potrafi więc inaczej się zachować i nieświadomie powiela ten wzorzec?

 

Tak, nie zna bezpiecznego dotyku. Prawdopodobnie nie zna żadnego, dlatego też sam_ nie będzie dotykać partner_.  Ani nie będzie dotykać swojego dziecka, więc ta trauma, ten styl przywiązania będzie przenoszony z pokolenia na pokolenie.

 

A w jaki sposób budują relacje dzieci wychowane w stylu lękowo-ambiwalentnym?

 

Budowane przez nie relacje bardzo często są również lękowo-ambiwalentne. Czyli brakuje w nich zaufania, stabilności, poczucia bezpieczeństwa w danym kontakcie. Cały czas kwestionują, czy na pewno są dość dobre, aby ktoś mógł je kochać. Zastanawiają się, czy partner_ za chwilę nie odejdzie, bo jestem niedoskonał_.

 

Czy to może być np. przyczyną ataków zazdrości?

 

Tak, i również wystąpienia, nieadekwatnych często do sytuacji, lęków.

 

Czego mogą one dotyczyć?

 

Że czujemy się niewystarczająco dobre lub dobrzy.

 

Czyli mamy niskie poczucie własnej wartości?

 

Tak, z tym, że mężczyźni bardzo często czują się niewystarczająco dobrzy w życiu zawodowym – bo nie osiągają sukcesów, nie otrzymują podwyżek albo nie stworzyli np. jakiegoś super istotnego narzędzia w swojej pracy, albo nie stworzyli czegoś, czego nikt jeszcze nie stworzył. Czyli mają bardzo dużą potrzebę omnipotencji. Często też czują, że nie są sprawczy seksualnie. Kobiety natomiast tworzą taką narrację wewnętrzną, że są niedoskonałymi matkami i żonami, że w niczym nie są doskonałe.

 

Ale starają się cały czas?

 

Cały czas się starają i cały czas dążą do perfekcji. Z tego powodu i mężczyzna, i kobieta będą całkowicie nieobecni w kontakcie z samymi sobą, ze swoim dzieckiem i bardzo często ze swoim partnerem. Czyli praktycznie będą cały czas skoncentrowani na byciu doskonałym, bo „wtedy mnie ktoś zauważy”. Bardzo często odtwarzana jest ta relacja z domu – że gdy będę grzeczna, będę dobrze się uczyła, to może mama lub tata zwrócą na mnie uwagę.

 

Który ze stylów przywiązania sprawia nam w dorosłym życiu najwięcej trudności przy budowaniu relacji partnerskich?

 

Moim zdaniem najtrudniejszym stylem przywiązania jest styl zdezorganizowany, ponieważ mamy w nim bardzo wysoki poziom lęków – rzeczywistych i nierzeczywistych, niezadowolenia. Często też w jego wyniku pojawiają się bardzo wcześnie zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Dlatego budując relację, musimy zadbać o wyznaczenie granic, o poczucie własnej wartości. Ten styl jest przyczyną, że partnerzy w bardzo krótkim czasie od momentu poznania się, korzystają z pomocy specjalisty, aby uratować siebie i swój związek. Samo uczucie bowiem nie wystarczy, żeby stworzyć zdrową relację.

 

Rozmawiałyśmy o tym w jednym z poprzednich odcinków, że miłość nie wystarczy.

 

Miłość nie wystarczy. Przywiązanie nie wystarczy. Widzenie w partnerze potencjału również nie wystarczy, ponieważ wspólnie budujemy naszą codzienność. I ta codzienność musi być bezpieczna.