Wykonanie strony | The Best Projects

S.01 E.25 OBSESYJNI KOCHANKOWIE - Podcast do przeczytania
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI

Podcast do przeczytania

14 listopada 2023

S.01 E.25 OBSESYJNI KOCHANKOWIE

Opis

 

Różnica pomiędzy zdrowymi a obsesyjnymi kochankami staje się widoczna, gdy w grę wchodzą odmienne zdanie, obowiązki i odrzucenie. Jeśli odrzucony zostaje dojrzały mężczyzna, na ogół boleje nad rozpadem związku, przeżywa żałobę, cierpi, ale dalej wiedzie normalne życie, pragnie szczęścia. Obsesyjnych kochanków natomiast w takiej sytuacji ogarnia panika, niepewność, strach i ból. Sprawiają one, że osoby te lękowo bronią się przed rozkładem związku i pragną za wszelką cenę utrzymać go oraz osobę, która pragnie już odejść i której granice zostały przekroczone. 

 

Godzenie się jednak na rolę kochank_ również świadczy o niedojrzałości relacji, ponieważ jeżeli to jest sposób na bycie w relacji to znaczy, że wieczny kochanek nie potrafi zbudować więzi, a jedynie luźne relacje. Dojrzałością relacji jest bycie w związku nie tylko opartym na seksie. W zdrowych związkach, w miarę jak kochankowie stają się emocjonalnie coraz bliżsi sobie, zaczynają czuć się na tyle bezpiecznie, by móc stopniowo odkrywać swą prawdziwą i autentyczną swoją osobowość, a nie iluzoryczny obraz siebie. Niedojrzałe oczekiwania tych kochanków naturalnie ewoluują w taki sposób, aby odzwierciedlać zmiany, jakie ta zwiększona szczerość wprowadza do ich związku. Jeśli tych zmian nie akceptują, mogą wycofać się ze związku i często jest to wynikiem niedojrzałości. 

 

Dla kochanków obsesyjnych wycofanie się ze związku nie jest możliwe. Bez względu na to, jaka jest rzeczywistość, oni we własnej zaburzonej wyobraźni kreują taki związek, jakiego pragną. To prawdziwi manipulatorzy świadomości, którzy wykorzystują w większym stopniu swoje pragnienia niż prawdę. Ich oczekiwania są niewiarygodnie odporne na nieuniknione ciosy rzeczywistości i to doprowadza związek do ostatecznych decyzji, ponieważ w takiej relacji nie ma możliwości stworzenia empatycznego partnerstwa. A to z kolei sprawia, że partnerzy bardzo cierpią i nie żyją swoim świadomym życiem.

 


 

Rozstanie kochanków jest trudną sytuacją. Myślę, że dla obydwu stron. Zamknięcie związku wiąże się z odrzuceniem. I nie każdy sobie z tym dobrze radzi. Obydwoje cierpią; prawdopodobnie. Ale zdarza się, że jedno z tych partnerów nie potrafi pogodzić się z rozstaniem, z odrzuceniem i za wszelką cenę próbuje tę relację podtrzymać. O czym to świadczy?

 

O pewnych zaburzeniach w relacji; o tym, że nie pozwalamy odejść; o tym, że obsesyjnie wyobrażamy sobie, że ta relacja nadal trwa. „Wyobrażamy sobie” – to jest ważne słowo. Odejść możemy zawsze – ze związku partnerskiego, z każdej relacji. Pamiętajmy, że bycie w romansie, jeżeli nie przerodzi się w stały związek… jest to trudne, żeby z romansu narodziła się zdrowa, dojrzała relacja, ale się zdarza. Jeżeli jesteśmy tylko i wyłącznie w relacji bycia kochankami, to wcześniej czy później ta relacja się zakończy.

 

Na czym polega ta obsesyjność zachowań? I w jaki sposób może się przejawiać?

 

Jest to nieakceptowanie słowa „koniec”. Gdy np. mężczyzna słyszy słowo „koniec” i nie godzi się z tym słowem, bardzo często zdarza się, że wysyła SMS-y, dzwoni do swojej byłej już w tym momencie kochanki, może ją śledzić, może podglądać ją w social mediach, może tkwić pod jej pracą, może cały czas wysyłać jej różnego rodzaju prezenty, liściki – aby pokazać, że nadal jest w tej relacji. Oczywiście kobiety są w takich przypadkach dużo bardziej wyrafinowane. Bardzo często upodabniają się do żon czy partnerek swoich byłych kochanków. Bardzo często pragną tych relacji nadal – wyobrażają sobie, że muzyka, którą słyszą na profilu swojego byłego kochanka jest dedykowana im. Dorabiają sobie historię do rzeczywistości, która nie jest już ich rzeczywistością.

 

I może nigdy nie była?

 

Może nigdy nie była, natomiast ich wyobrażenie jest silniejsze niż rzeczywistość. Ich wyobrażenie tego związku jest bardzo często już taką obsesją i wiąże się z ich stanem emocjonalnym i stanem psychicznym – że nie żyją w rzeczywistości. Często mają osobowość zależną, różnego rodzaju kompulsje, obsesje i często nie są w stanie funkcjonować w rzeczywistości. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni – nie chciałabym tutaj absolutnie generalizować.

 

Czyli tego rodzaju sytuacja może doprowadzić do ujawnienia się takich zachowań? Albo uwypuklić takie zachowania?

 

Tak, ponieważ jest to zachowanie w dużym kryzysie, w dużej traumie. A pamiętajmy, że duży kryzys bądź duża trauma są katalizatorem zachowań, które niekoniecznie pokazujemy każdego dnia, tylko pokazujemy w momencie, gdy cierpimy. Gdy cierpimy, pokazujemy różnego rodzaju zachowania, które są trudne do zaakceptowania przez nas samych, ale również i przez naszych najbliższych. Bardzo często bywa tak, że w momencie, gdy słyszymy: „to koniec, już się więcej nie spotkamy”, reakcja na słowo „koniec” może być daleka od dojrzałej. Czyli możemy krzyczeć, możemy być źli – absolutnie mamy do tego prawo, natomiast ważne jest, abyśmy to słowo usłyszeli.

 

Żeby je przyjąć?

 

Żeby je przyjąć – wcześniej czy później. Żeby nie żyć iluzją, bo to zagraża naszemu zdrowiu emocjonalnemu, naszemu zdrowiu psychicznemu, rozwojowi różnorodnych zaburzeń. I też zagraża to temu partnerowi czy tej partnerce, która od nas odeszła.

 

W jakim sensie zagraża?

 

Że to jest cały czas kontynuowanie relacji, która już dawno się zakończyła.

 

I której ta osoba nie chce?

 

Tak, i której ta osoba nie chce, czyli to jest rodzaj odtwarzania traumy odrzucenia.

 

Czy to jest przemoc?

 

Jest to przemoc dokonywana na sobie, jak i również na odchodzącym partnerze czy partnerce. To jest cały czas odtwarzanie traumy – jak gdybyśmy cały czas musieli mieć poczucie/odczuwali przymus bycia odrzucanym. Brak przyjęcia tego zachowania i też tych emocji.

 

Skąd się to bierze?

 

Bardzo często geneza tego jest taka, jak w przemocy emocjonalnej czy psychicznej. Ta osoba musiała doświadczać wielu takowych przekroczeń; nie była w stanie ich przyjąć jako małe dziecko, młoda osoba, młody chłopak, młody mężczyzna – i żyła wyobrażeniami, iluzją. I w momencie, gdy związek się kończy, jak wiemy… no, nie kończy się dobry związek słowem „koniec”; dobry romans to też nie jest związek – pamiętajmy o tym. Jeżeli ta osoba słyszy „koniec”, to w tym momencie musiała też wziąć pod uwagę, że to się raczej skończy, skoro ten mężczyzna czy ta kobieta nie chcą odejść od swoich głównych partnerów.

 

I jak sobie poradzić w takiej sytuacji z zachowaniem takiej osoby? Bo rozumiem, że nie przyjmuje ona do wiadomości tej informacji?

 

Tak. Moim zdaniem – tłumaczyć, ponieważ też coś wiązało tych partnerów ze sobą. Dla tej osoby było to coś dużo bardziej znaczącego niż dla tego odchodzącego partnera czy partnerki. Tłumaczyć, być blisko w tym tłumaczeniu: „nie kocham cię, nie jesteśmy już razem, proszę, pozwól mi odejść”. Jeżeli to nie pomaga, to oczywiście postawić granice: „nie chcę już, żebyś ingerowała w moje życie”. Dużo trudniej jest, gdy mieszkamy na jednym osiedlu albo spotykamy się np. u lekarza czy w parku, czy na zajęciach pozapracowych. To jest wtedy bardzo trudne, ponieważ kolejne spotkania będą generowały w tej osobie porzuconej bardzo dużo cierpienia, bardzo dużo smutku. I może to być, oczywiście, znowu przekraczające, stanowić paliwo do kolejnego przekroczenia.

 

Powiedziałaś, że osobie, która cierpi na taką obsesję na punkcie partnera, który ją zostawił albo partnerki, która go zostawiła…

 

…cierpi na obsesję na punkcie odrzucenia, a dopiero później pojawia się partner, który to…

 

OK, w takiej kolejności?

 

Tak, oczywiście. Ta osoba nie akceptuje mówienia „nie”, nie akceptuje, że ktoś ją odrzuca, ponieważ wielokrotnie była odrzucana.

 

Czyli to nie musi być koniecznie ten partner albo ta partnerka? Bo nie chodzi o osobę tak naprawdę?

 

Tylko tutaj musimy wziąć pod uwagę, że jeżeli zdarza się romans w związku, to romans jest kryzysem relacji głównej. Jeżeli mamy kochanków, to w tym momencie ci kochankowie… wybieramy sobie takiego albo innego kochanka i ten kochanek bardzo często pokazuje różnego rodzaju emocje, które dotyczą tej osoby, która jest z nim/nią w związku. Czyli jeżeli kochankiem jest obsesyjny kochanek i w pewnym momencie musimy powiedzieć mu „dosyć”, to musimy zdać sobie też sprawę, że: ok, byłam/byłem w relacji z tym człowiekiem jakąś chwilę, bo byłem w ciężkim stanie, nie miałem poczucia sensu, poczucia przynależności, poczucia miłości albo byłem zaniedbany w związku głównym; czułem się niedojrzały – nie byłem w stanie pójść do mojej partnerki/żony, partnera/męża i powiedzieć mu o tym. Związałem się z kimś, z kim przeszedłem krótką drogę, teraz już nie chcę, mówię „dziękuję ci za towarzystwo, ale już wracam”.

 

Wysiadam z tego pociągu.

 

Tak. I pragnę budować zdrową relację. Natomiast to uszanowanie tej krótkiej drogi jest bardzo ważne, bo pamiętajmy, że w przypadku tego obsesyjnego kochanka bądź obsesyjnej kochanki nie chodzi o tę osobę – o tego Jana czy tę Marysię, tylko chodzi o odrzucenie. Tu jest bardzo duży zakaz, abnegacja ogromna bycia odrzuconym. I to jest z tym związane przede wszystkim, z tą emocją – żeby jej nie czuć, żeby nie doświadczać tego.

 

Ale nie można pomóc takiej osobie.

 

Oczywiście, ona w tym momencie, będąc kolejny raz odrzucona, będąc w dużych emocjach, przykładowo mówi o tym innym osobom – np. idzie na psychoterapię, na warsztaty, rozmawia z przyjaciółmi – i usłyszy: „ale to chodzi o odrzucenie, którego doświadczałaś całe życie; może warto tym się zająć, żeby kolejny mężczyzna/kolejna kobieta, nie zrobiła ci tego, co zrobiła ci twoja mama czy twój ojciec?”. Bo to jest ta pierwotna relacja, w której wielokrotnie ta kobieta czy ten mężczyzna byli odrzucani. Dlatego zbudowali lękowo-zależną osobowość, która nie godzi się na inny scenariusz życia, niż oni mają często w głowie.

 

A dlaczego budują sobie takie scenariusze? To jest próba odczuwania bezpieczeństwa? Zbudowania sobie takiego bezpiecznego świata?

 

Tak. Tylko bardzo często nie możemy przejąć kontroli nad swoim życiem, jeżeli nie mamy kontroli nad swoimi emocjami. Odrzucenie jest wpisane w nasze życie. Wielokrotnie odrzucamy, mówiąc „tak”, mówiąc „nie” wielu osobom. Przyjmujemy, mówiąc „tak”, odrzucamy, mówiąc „nie” – to jest naturalna część życia. Jeżeli ta osoba nie akceptuje słowa „nie”, to nie akceptuje w ogóle budowania relacji, bycia w związku.

 

A potrafi w ogóle zbudować taką relację dojrzałą i zdrową?

 

Bardzo często nie. Jeżeli jest w relacji kochanek-kochanka, nie. Natomiast jeżeli wychodzi z tej relacji, mówi sobie: „ok, tutaj były niezaspokojone takie i takie moje potrzeby, pragnę wrócić do mojej relacji głównej, powiedzieć, czego mi w niej brakuje, żeby ta sytuacja kolejny raz się nie powtórzyła” – oczywiście, wtedy ta relacja się uda. Ale wymagane będzie jeszcze przepracowanie w ogóle wszystkich odrzuceń, których doświadczyła. Przepracowanie tzn. uświadomienie sobie i przeżycie emocji w związku z nimi.

 

Czyli taka niezgoda na zakończenie relacji jest niezgodą na przeżycie tych emocji? Tak należy to rozumieć?

 

Tak. Niezgodą na przeżycie tych emocji. Ja to też rozumiem, że to jest taka niezgoda na to, żeby czuć się źle, bo ktoś mnie odrzucił, bo ja jestem niedoskonała, bo ja nie spełniłam oczekiwań, bo ja nie zaspokoiłam potrzeb.

To jest cały czas też bardzo często krążenie wokół poczucia winy tej osoby, która ona ma wobec siebie ogromne, i bardzo często słyszała te komunikaty: „nie kocham cię”, „nie chcę z tobą być”, „nie jesteś doskonała”, „nie jesteś perfekcyjna”, „nie nadajesz się do niczego”, „odchodzę”. To jest kolejny raz odejście. To jest kolejny raz wielka rana cierpienia.

 

Stąd takie zachowania, że będzie próbowała ta osoba przypodobać się temu partnerowi, który ją zostawił?

 

Tak, albo na siłę będzie starała się być częścią jego życia.

 

W jaki sposób?

 

Że będzie nadal udawała, że tematu nie było, że będzie nadal wysyłała SMS-y, że będzie nadal dzwoniła, że będzie nadal posyłała prezenty, że będzie nadal domagała się atencji, czyli tej uwagi, której nie miała całe swoje życie od początku swojego istnienia.

 

Czy takiej osobie należy współczuć?

 

Ja uważam, że patrząc na to, jaką ma historię życia – bardzo.

 

Ale to jest osoba i sposób jej działania bardzo egoistyczny, moim zdaniem, bo nie bierze pod uwagę, że swoim zachowaniem może ranić innych.

 

Tak, natomiast ta osoba nie urodziła się bez nadmiernej empatii czy wrażliwości – życie ją tak ukształtowało. I może to rozstanie, to powiedzenie: „nie, koniec związku” będzie dla niej ostatnie? Może poprzez to cierpienie zacznie sięgać do swojego wnętrza, do swoich emocji; zacznie przeżywać to, co zostało dawno temu w nim zamknięte, zatrzymane, niewyrażone i niezaakceptowane. I może to rozstanie pomoże jej w doświadczeniu własnych emocji, w zbudowaniu siebie. I spotka mężczyznę, który nie będzie kochankiem ani obsesyjnym kochankiem, ani partnerem, który ma rodzinę czy żonę, czy dzieci, czy jest niedostępny. I może wtedy stworzy więź, która będzie dla niej bezpieczną więzią.

 

Czyli tego rodzaju rozstanie może być szansą na szczęśliwe życie? I nowym otwarciem?

 

Uważam, że każde rozstanie jest szansą na zmiany. I na zbudowanie siebie od nowa. Głęboko w to wierzę i też pracuję w taki sposób z moimi pacjentami.