Wykonanie strony | The Best Projects

S.01 E.24 RODZINA PATCHWORKOWA - Podcast do przeczytania
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI
Podcast nieBEZPIECZNE ZWIĄZKI

Podcast do przeczytania

07 listopada 2023

S.01 E.24 RODZINA PATCHWORKOWA

Opis

 

Rodzina patchworkowa to rodziną składająca się z członków innych rodzin, które się rozstały. Tworzą ją partnerzy mający dzieci z poprzednich związków, dziadkowie i teściowie, a czasem też byli partnerzy, choć to zdarza się rzadko. Rodzicom tworzącym patchwork zależy, aby dzieci z poprzednich małżeństw, podobnie jak dzieci z obecnego związku czuły się tak samo kochane, doceniane, bezpieczne i rozwijały się nareszcie w szczęśliwym i udanym związku. 

Wiele osób jest zdania, że nowy związek gorzej wpływa na rozwój i psychikę dziecka niż wychowywanie go w nieszczęśliwej i pełnej konfliktów rodzinie. Jest to jednak przekonanie nieprawdziwe, wynikające często z uzależnienia emocjonalnego partnerów – o tym powinien wiedzieć każdy rodzic tworzący rodzinę patchworkową.Rodzina patchworkowa powstaje na fundamencie straty, czyli nieudanych związków obojga partnerów. Jest więc próbą rekonstrukcji rodziny i uzupełnienia jej funkcji. W ten sposób powstaje nowy związek i nowa rodzinna, ze specyficznym dla siebie układem ról i pozycji poszczególnych jej członków. W efekcie tego zostają ustanowione nowe relacje pomiędzy dziećmi, zastępczym oraz biologicznym rodzicem, jak i pomiędzy nowym rodzeństwem. To bywa trudne, ale zdecydowanie warto w tym właśnie kierunku podążać i się rozwijać. Pojawiają się nowe wzory zachowań, nowe oczekiwania, potrzeby i zwyczaje. Przed wejściem w związek oparty o patchwork, czyli de facto wejściem w nowy etap życia, ważne jest więc, aby uświadomić sobie dysfunkcję i rany wynikające z poprzedniego związku. Dzięki temu dajemy sobie szansę na osiągnięcie sukcesu w byciu w patchworku jako nowa osoba partnerska czy rodzicielska.

Metafora patchworku trafnie oddaje poszczególne cechy tego systemu. Patchwork to najczęściej materiał, który powstał z wielu fragmentów pochodzących z różnych części innych, niepotrzebnych materiałów. Każdy z tych fragmentów ma swoją silną indywidualność, autonomię, historię i sposób funkcjonowania. W procesie powstawania patchworku stają się częścią pięknej, harmonijnej całości, która ma szansę zaspokajać potrzeby i oczekiwania zarówno partnerów, jak i dzieci.

 


 

Czym jest rodzina patchworkowa?

 

Rodzina patchworkowa składa się z partnerów, którzy mają dzieci z poprzednich związków. I bardzo często wchodzą w nowy związek już ze swoimi dziećmi. Oczywiście zdarza się też, że mają w tym nowym związku kolejne dzieci. Czyli jest partnerka z własnymi dziećmi, partner z własnymi i razem mają również wspólne dzieci.

 

I wspólne oczekiwania wobec tej relacji, tej rodziny, funkcjonowania w niej.

 

Tak, i mają też dzieci, które są dla nich obcymi dziećmi i z którymi muszą się zaprzyjaźnić, zbudować więź, zbudować relacje. Jest to bardzo trudne.

 

Ten system rodzinny z tego powodu właśnie jest bardziej skomplikowany niż tradycyjna rodzina?

 

Tak, a jego nazwa nawiązuje do pięknego koca uszytego z wielu kwadracików. Żeby jednak ta rodzina stała się jak taki piękny koc, musi mieć bardzo dużo świadomości i bardzo dużo też dojrzałości emocjonalnej, aby to wszystko spiąć. Czyli: pogodzić potrzeby, zapoznać obce dzieci, zbudować z nimi więź, stworzyć więź z partnerką, która będzie lepsza niż wcześniejsze relacje – dojrzalsza. Żeby w końcu te dzieci: moje, mojej partnerki i nasze, były np. dużo bardziej spełnione i szczęśliwsze niż ten dany partner w swoim związku.

 

A co jest najtrudniejsze w tego rodzaju rodzinie, patrząc z perspektywy partnerów?

 

Że jest tyle niewiadomych, tyle obcych de facto osób do zaspokojenia. Dziecko naszego partnera jest dla nas obce, musimy je poznać, zbudować z nim relację, wiedzieć, czy mamy być ciocią czy Moniką, czy koleżanką – kim? Bardzo ważne jest, żeby znaleźć rolę dla siebie, jeżeli chodzi o dzieci partnera. Podobnie w drugą stronę. Oczywiście wiek dzieci partnera odgrywa tutaj znaczącą rolę – dużo łatwiej nawiązać relacje z małymi dziećmi niż ze starszymi. Poza tym dzieci zawsze (w szczególności w naszym kraju) w dziewięćdziesięciu kilku procentach pozostają przy mamie. Tak więc najczęściej partner wchodzący w związek z nową partnerką, która ma dzieci, wchodzi w relację z jej dziećmi, bo jego własne zostają u byłej partnerki. To jest bardzo trudne, bo pojawia się wtedy zazdrość: „dlaczego tata jest z obcymi dziećmi, a nie z nami?”. I tutaj bardzo ważne jest, oczywiście moim zdaniem, aby była naprzemienna opieka. Z kolei w naprzemiennej opiece jest taka trudność, że jeżeli ten partner buduje już nową relację, a jego była partnerka jeszcze nie, to rodzi się duży konflikt, blokada na poziomie partnerów będących rodzicami.

 

Czy pomiędzy tymi dziećmi często pojawia się rywalizacja?

 

Bardzo często. Ja uważam, że aby tę rywalizację zatrzymać, żeby mogła mieć takie ramy, żeby można było zbudować dobry kontakt, to w momencie, gdy rozpadł nam się związek i próbujemy zbudować nowy, z kolejną osobą, powinniśmy odczekać z zapoznawaniem dzieci z tą osobą oraz dzieci między sobą. To nie może wydarzyć się za szybko, ponieważ nie wiemy, czy to jest partnerka na kilka miesięcy czy na kilka lat, czy nasze uczucia wobec niej są tak silne, że mamy pewność, że z nią zostaniemy.

 

I że chcemy budować z nią rodzinę?

 

Tak. Bo gdy bardzo szybko zapoznajemy z nią dzieci, to one będą miały oczekiwania, marzenia, może też pojawić się w nich mnóstwo złości. To są bardzo obciążające komunikaty dla dzieci. I bardzo obciążające jest, gdy ten tata czy ta mama mają tyle związków i tylu partnerów przewinęło się przez życie tych dzieci – w znaczeniu, że tylu nowych partnerów te dzieci zapoznały, bo przez to zatraca się więź. Style przywiązania przestają być bezpieczne.

 

A jak jest z lojalnością wobec rodziców w tego rodzaju rodzinie? Bo zdarzają się też manipulacje dziećmi – byli małżonkowie czy partnerzy próbują manipulować dziećmi w tej nowej rodzinie, patchworkowej.

 

Tak, tylko musimy pamiętać, że za zjawisko manipulowania dziećmi odpowiedzialni są rodzice, którzy nie potrafią komunikować się ze sobą po rozstaniu. Rozstanie jest bowiem bardzo dużym cierpieniem, to śmierć związku. I jeżeli ta śmierć nie zostanie przepracowana, uświadomiona, zaakceptowana, jeżeli byli partnerzy nie pogodzą się ze sobą wewnętrznie i zewnętrznie na tym etapie: „w naszym partnerstwie nam się nie udało, ale jesteśmy rodzicami i będziemy się wspierać” (a takie rozmowy są przeprowadzane rzadko), to obciążenie biorą na siebie dzieci. Np. jeżeli tata znajduje sobie nową partnerkę, a mama jeszcze nie, to dzieci, zwłaszcza córki, bardzo często są lojalne wobec samotnej mamy.

 

Identyfikują się z nią?

 

Bardzo często się identyfikują, bardzo często się utożsamiają. Jeżeli nawet ten tata zaprasza je do swojej nowej rodziny i jest obecny, akceptujący, w kontakcie, to dzieci samotnej, opuszczonej mamy mają bardzo dużo abnegacji wobec nowego związku, często pokazują, że odrzucają nową partnerkę; jest w nich dużo złości, często dużo smutku. Mogą pojawić się różnego rodzaju autoagresje w takich dzieciach, ponieważ one  do końca nie rozumieją, dlaczego tak jest? Dlaczego tata ma, a mama nie ma, została sama, z nikim się nie wiąże? I często, niestety, są obciążone sytuacją samotnej mamy i nie mogą się cieszyć z  kolejnej relacji, mam nadzieję, szczęśliwej ojca.

 

A jeżeli w rodzinie ojca pojawia się małe dziecko, to jak układa się relacja pomiędzy tym dzieckiem, które zostało przy mamie a nowym? Pojawia się rywalizacja? Zazdrość?

 

Zazdrość, rywalizacja pojawiają się też w związkach, które nie są patchworkowe. I jeżeli rodzice są dojrzali, nazywają emocje i okazują tyle samo emocji, ciepła, bliskości dzieciom – temu starszemu i temu młodszemu, nowonarodzonemu – to ta zazdrość jest zaspokajana. Natomiast jeśli w nowej rodzinie ojcu czy mamie rodzi się nowe dziecko i widoczne jest, że okazują oni więcej emocji temu nowemu niż „staremu” to, moim zdaniem, pojawia się nie tyle dużo zazdrości, co dużo cierpienia, poczucie zagrożenia, odrzucenia względem rodzica, który tak się zachowuje. Musimy tutaj jednak pamiętać o jednej rzeczy: że osobowość dziecka kształtują rodzice – ich zachowania, wyrażanie emocji, jak również komunikaty, które są delegowane do dziecka. Niezależnie, czy z rodziny obecnej czy z rodziny ze związku, który już się zakończył.

 

Mówiłaś, że córka identyfikuje się z matką. Czy podobnie jest w przypadku syna – że on identyfikuje się z ojcem?

 

Bardzo często tak. Jeżeli mama już ma nowego partnera, a tata został sam albo jest chory, albo jest w nałogu, to oczywiście syn bardzo często podąża w kierunku dużej identyfikacji ze swoim ojcem.

 

Jak będzie się zachowywał wobec matki?

 

Będzie ją odrzucał, często będzie agresywny. Może też mieć różnego rodzaju formy autoagresji, np. nałogi, bójki, przemocowe relacje, przemocowe kontakty – jako próbę zwrócenia uwagi na siebie, na swoją skumulowaną złość na mamę, często na ojca również (nieświadomą lub świadomą), na los, na życie, na to, dlaczego go to spotkało, podczas gdy jego koledzy mają pełne rodziny, a on już niestety nie. To jest bardzo ważne, żeby móc o tym też mówić – w rodzinach, w grupach rówieśniczych; pytać: „jak jest u ciebie w domu?”. Chodzi o to, żeby uczyć dzieci, że jeżeli pomocy nie otrzymują w swojej rodzinie, mogą otrzymać ją od swoich przyjaciół.

 

Czy tego rodzaju sytuacja – wychowywanie się w rodzinie patchworkowej, ma wpływ później na sposób budowania relacji partnerskich w dorosłym życiu przez dzieci?

 

Jak najbardziej. Ja uważam, że jeżeli jest bardzo dużo różnego rodzaju trudności w relacji i nie ma woli płynącej z dwóch stron, żeby uratować tę relację – przeżyć psychoterapię, nauczyć się sposobów radzenia sobie z emocjami, komunikacji, zaspakajania potrzeb lepszego niż widzieliśmy w naszym dzieciństwie, jeżeli nie ma takiej zgody, to ten związek wcześniej czy później się rozpada. Jest to dużo bezpieczniejsze dla dziecka, że mama bądź tata mają innych partnerów, tworzą lepsze relacje niż wtedy, gdy byli sami. Potrzebna jest jednak do tego dojrzałość dorosłych – żeby dla dziecka wszystko to zostało nazwane, żeby nie pojawił się syndrom dużej wrogości do nowonarodzonych dzieci z patchworkowej relacji i syndrom „moje dzieci i twoje dzieci zabiją nasze dzieci”. To powiedzenie, moim zdaniem, oddaje dużo prawdy dotyczącej sposobu funkcjonowania dzieci w takiej sytuacji: że jest bardzo dużo zawiści, bardzo dużo zazdrości, bardzo dużo przemocy; że ty masz mojego ojca, ja go nigdy nie miałam – że ty masz moją mamę, a ona nigdy nie była blisko ze mną.

 

Jak wyznaczać granice w rodzinie patchworkowej byłym partnerom?

 

Ważne jest, żeby zakomunikować swojej byłej partnerce bądź byłemu partnerowi, że jesteśmy w związku, że budujemy nową relację, że mamy pomysł, żeby zapoznać za jakiś czas (nie od razu, absolutnie) – myślę, o sześciu miesiącach bądź dłuższym czasie – nasze dzieci z nowym partnerem.

Oczywiście tutaj mogą pojawić się różnego rodzaju komunikaty typu: „nie wolno ci, to kolejna partnerka, nie powinieneś tak robić albo nie powinnaś tak robić”. Bardzo ważne jest też nasze stanowisko – jeżeli to jest ktoś, kogo kochamy, z kim budujemy relację, z kim poznajemy się już coraz bardziej, to chcemy, żeby ta najbliższa osoba znała nasze dzieci. I w tym momencie musimy wyznaczyć granice naszym byłym partnerom, mówiąc: „buduję nowe życie, proszę, pomóż naszemu dziecku, żeby zapoznało też moją partnerkę/mojego partnera”. I myślę sobie, że jeżeli ludzie są dojrzali i budują bezpieczne rodzicielstwo w rodzinie patchworkowej, to można (oczywiście to wymaga czasu, wymaga wielu emocji, wielu komunikatów) zbudować świadomą więź, że nasze dziecko poznaje nową partnerkę i odbywa się to za porozumieniem byłej żony/partnerki. To jest bardzo istotne. Natomiast muszą też zostać wyznaczone granice – nie wolno obrażać ci mojego nowego partnera, nie wolno oceniać, nie chcę, abyś tak mówił przy naszym dziecku, bo to je obciąża.

 

A jeśli chodzi o wyznaczanie granic w rodzinie patchworkowej pomiędzy partnerami? Chodzi mi o relacje wobec własnych dzieci.

 

Bardzo ważne jest, żeby jakiejkolwiek reprymendy udzielał rodzic biologiczny, a nie rodzic patchworkowy. Rodzic patchworkowy musi zbudować więź, a to wymaga naprawdę wielu miesięcy, czasami nawet lat.

 

Żeby móc zwrócić uwagę?

 

Tak i żeby ta uwaga nie spotkała się z odrzuceniem, tylko ze zrozumieniem, że ten ktoś chce dla nas dobrze, a nie mówi tak, bo mnie nie lubi. Albo mnie ocenia. Bo od razu pojawia się ten negatywny komunikat: „nie będę jej słuchał, bo to nie moja matka”.

 

Czyli dopóki nie zbudujemy więzi z dzieckiem, nie mamy prawa, nie powinniśmy…

 

Ponieważ to jest krzywdzące dla tego dziecka przede wszystkim. I to dziecko jeżeli jest skontaktowane ze swoimi emocjami, jeżeli czuje się bezpiecznie, to odpowie. A ta odpowiedź będzie już bardzo często oceną albo granicą – w zależności jeszcze, ile to dziecko ma lat oczywiście. Natomiast nastolatek bardzo stosownie odpowie, co może być znowu odrzucające dla rodzica patchworkowego i z czego może stworzyć się konflikt. Ja uważam, że rodzic biologiczny jest zawsze bliżej dziecka i to on powinien wprowadzić do nowej rodziny, ustalić nowe zasady, zbudować nową więź, zbudować nową bliskość, ponieważ to będzie nowa rodzina. To jest ważne.

 

W jaki sposób zbudować relację z dzieckiem partnera, aby to była wartościowa, dojrzała i bezpieczna też dla tego dziecka relacja?

 

Bardzo ważne jest, żeby poznać to dziecko, żeby być nim zainteresowanym, również jego emocjami, zachowaniami, czasem wolnym, nie tylko nauką i szkołą i tego rodzaju obciążeniami. Ja uważam, że jeżeli są dobre intencje – przyświecają temu kontaktowi i również są związane z tym, że kochamy naszego partnera i dzieci od niego pochodzące, to te dzieci będą z dużą ochotą (oczywiście nie od razu, tylko za jakiś czas) budowały kontakt z rodzicem patchworkowym. Ponieważ bardzo często ten rodzic patchworkowy wchodzi w rolę takiego przyjaciela rodziny bądź przyjaciółki rodziny, i buduje inny rodzaj więzi. Z dorosłą kobietą, gdy dzieci już dorastają, jest zupełnie inny rodzaj więzi niż z mamą czy z ojcem, z macochą czy z ojczymem, czy też z partnerem ojca czy z partnerką matki. Ta więź jest zupełnie inna, dużo bliższa, bardzo często oparta na zupełnie innych rozmowach czy zainteresowaniach. Natomiast żeby móc to osiągnąć, trzeba zbudować tę relację na samym początku, czyli zainteresować się dzieckiem i niezależnie od tego, jakie ono jest – zaakceptować je. Oczywiście też kontakt z emocjami jest ważny. Mówienie o trudnościach, o emocjach, o tym, co lubimy robić razem; spędzanie wspólnie czasu wolnego, że np. wychodzimy gdzieś same – nowa partnerka ojca i córka ojca. Dzięki temu ta więź staje się dużo głębsza niż gdy mówimy o sprzątaniu czy o zasadach w nowym domu panujących.

 

Też, myślę, ważne jest, żeby nie wchodzić w rolę matki i nie próbować zastępować matki temu dziecku.

 

To jest zupełnie inna relacja. Dobrze, że o tym powiedziałaś – żeby nie wchodzić w rolę tej matki, żeby nie oceniać jej, żeby nie oceniać tego, co się w domu je, co się w domu ogląda, co się w domu robi. „Wy jecie/oglądacie w domu to? My będziemy lepsi” – nie, tutaj żadnej rywalizacji, rankingu nie może

być.

 

Rywalizacja przekreśla szczęście rodziny patchworkowej?

 

Bardzo często wprowadza presję, a za presją jest bardzo dużo niezaspokojonych emocji.

 

Czyli dopóki partnerzy nie ułożą sobie relacji z byłymi partnerami swoimi, to rodzina patchworkowa nie ma w ogóle szans powodzenia?

 

Wiesz, ułożyć sobie relacje z kimś, przez kogo doświadczyłaś cierpienia jest bardzo trudno. Trzeba zaakceptować: przeżyliśmy to, tak było; nasz związek się nie udał, musieliśmy się rozstać. Byłeś uzależniony albo: nie czułam się kochana, albo: byłaś zajęta swoją rodziną, albo: zdradziłaś mnie – powód zawsze jest cierpieniem.I tutaj trzeba powiedzieć: „nam jako parze się nie udało, ale jesteśmy cudownymi rodzicami, mamy wspaniałe dzieci; pomóżmy im”. I wystarczy taka rozmowa niż układanie się z przeszłością. W przeszłości jest mnóstwo cierpienia, nie da się jej ułożyć, skoro się nie udała.